~*~
Mieliście kiedyś tak, że jednego dnia tryskaliście energią, czuliście, że możecie wszystko, a teraz macie to wszystko gdzieś i moglibyście cały dzień przesiedzieć w domu? Jeśli tak, to czujecie się jak ja teraz. Jak sam tytuł wskazuje, chodzi mi o studniówkę.
Jeszcze we wrześniu jak była mowa o studniówce z chęcią się na nią zapisałam. Wiedziałam, że będzie fajnie i będę się świetnie bawić. Mijało kilka dni tygodni i było w porządku... Aż do grudnia. Wtedy zdałam sobie sprawę, że już jest za późno na wycofanie się. Miałam już wszystko zapłacone, miałam """partnera""" (o ile tak to mogę nazwać, bo on nawet nie będzie ze mną przy stole siedział). Pozostało tylko wybrać sukienkę i pójść do fryzjera. Ale jak powiedzieć rodzicom, że nie chcesz już iść na studniówkę, bo boisz się, że będzie tak jak na balu gimnazjalnym? Że będą Cię wyśmiewać, cały czas będziesz siedzieć przy stoliku patrząc się w sufit i nic nie robiąc? Szczerze powiedziawszy moje kontakty klasowe w liceum są lepsze niż w gimnazjum, ale i tak czuje jak wszyscy obrabiają mi dupę kiedy tylko się da, a jak coś chcą, to potrafią udawać najlepszych przyjaciół. Przy stole siedzę z osobami, z którymi mam dobry kontakt, w sumie z nimi mam jeden z najlepszych kontaktów w klasie, ale jednak z osobami, z którymi chciałam usiąść mam lepszy, aczkolwiek nie było jak rozstawić miejsc, więc musiałam z nimi.
Wiecie czego się najbardziej boję? Że przesiedzę CAŁĄ studniówkę na swoim siedzeniu wstając tylko do toalety albo przejść się do moich "lepszych" znajomych. Chociaż na osiemnastce mojej koleżanki, gdzie znałam tylko ją i jej przyjaciółkę rozkręciłam się i się bawiłam całą noc, ale tutaj mam mieszane uczucia.
Zawsze chciałam mieć grupkę przyjaciół, z którymi mogłabym spędzać czas w szkole jak i poza nią, ale od podstawówki jestem wyzywana za swój wygląd, za swoją otyłość. Zawsze starałam się z tym coś zrobić, bo próbuje aż do teraz. W podstawówce i w gimnazjum nawet jakąś miałam, ale w liceum wydaje ona mi się nikła. Do jakieś należę, ale czuję się odpychana, bo oni zawsze się gdzieś umawiają, a mnie spychają na drugi plan. To właśnie ludzie z mojego "studniówkowego stolika".
Od kilku dni stresuje się tym, jacy będą, jak będę z nimi siedziała oraz tą całą studniówką. Mam nadzieję, że ona minie dość szybko i będę miała ją z głowy.
~*~
Post doda się jak będę szykowała się na studniówkę, więc życzcie mi powodzenia i trzymajcie za mnie kciuki, żeby wszystko poszło pozytywnie, a ja nie będę musiała zrywać się z niej wcześniej i z płaczem, bo jestem ignorowana i to najgorszy dzień w moim życiu.
~pozdrawiam, lovatonne